poniedziałek, 14 października 2013
Jag förstår inte svenska!
Wrzucam post napisany w zeszłym tygodniu, gdy jeszcze nie mieliśmy internetu i dorzucam zdjęcia z sobotniego spaceru.
Dziś obudziłam się później niż zwykle i po uprzednim zjedzeniu trzech łyżek nutelli na śniadanie (nie czytaj tego mamo!) postanowiłam zasiąść do nauki szwedzkiego. Cały czas czekamy na ruter i upragniony internet. Gdy już w końcu podłączą nas do sieci, będę mogła porozglądać się za jakimś sensownym kursem, póki co jestem zdana na książkę „ucz się z trollem”- czy coś w ten deseń i audio booka (swoją drogą świetny). Osobiście jako filolog z dyplomem (:)) preferuję naukę od początku, czyli najpierw gramatyka, słowo pisane, dopiero później słuchanie i nauka zwrotów. Dla Kuby gramatyka mogłaby nie istnieć, najważniejsze to móc się dogadać. Na moje radosne „nauczyłam się zaimków osobowych i dzierżawczych!” jego odpowiedź to zazwyczaj: „to znaczy czego się nauczyłaś?”… Ech, te ścisłe umysły nie znają prawdziwego życia. Swoją drogą, o ile jestem w stanie wywnioskować coś ze słowa pisanego, to szwedzki mówiony wciąż jest dla mnie pomieszaniem: blablabla bla blaa z blo blo bloo.
Gdy już zbrzydła mi nauka, przyodziałam dres i poszłam pobiegać. Wróciłam i postanowiłam jakoś sensownie wykorzystać babcine gruszki zalegające na balkonie. Biszkopt był jedynym wyjściem biorąc pod uwagę brak masła i mleka w lodówce. Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze- wierzch się spalił, pod skorupą zakalec, a kuchnia w czarnym dymie. Najpierw w panice otwierałam wszystkie okna, żeby przewiać smród (bałam się, że czujnik dymu zacznie piszczeć, a ja rozpłaczę się nad swoim losem nie wiedząc jak go wyłączyć), a później zamykałam je gdy doszło do mnie, że jakiś nadgorliwy sąsiad wezwie straż, czy coś. Już widziałam oczyma wyobraźni jak wysięgnik podjeżdża pod nasze okno, a ja jedyne co umiem powiedzieć w tej sytuacji to ‘Jag förstår inte svenska!’. No wstyd na całego, to już lepiej samemu zaczadzieć. Co do głupich reakcji na niespodziewane wydarzenia przypomniała mi się historia Darii z początków jej mieszkania w Finlandii. Otóż moja siostra postanowiła wykorzystać słoneczne popołudnie i udała się nad Bałtyk z książką. Zagłębiona w lekturze nie zauważyła, że w krzakach czai się zboczeniec. Gdy podniosła głowę znad książki i ujrzała jego przyrodzenie na wysokości swoich oczu jedyne co przyszło jej do głowy to: „I don’t speak finnish” co też głośno powiedziała, ale najwyraźniej zbereźnik wcale nie miał zamiaru dyskutować z nią o pogodzie, bo milczał dalej. Mam nadzieję, że do czasu aż nie nauczę się porządnie szwedzkiego żadnego ekshibicjonisty na swej drodze nie spotkam. Tego i Wam życzę.
Kungsholmen:
Przeczytałam, że całkiem niezły park znajduje się w Kungsholmen. Podjechaliśmy metrem do Thorildsplan (zielona linia) i spacerem doszliśmy do zatoki przecinajac Rålambshovsparken. Była piękna, słoneczna sobota i mnóstwo ludzi- od piknikujących na skałach rodzin, przez biegaczy, po spacerowiczów (takich jak my :)). Na pewno wrócę tam w ciągu tygodnia- kiedy będzie spokojniej.
Spacerem doszliśmy do Stadshuset (ratusz- często można go zobaczyć na zdjęciach w przewodnikach).
A stamtąd prosto na stare miasto.
Nie mieliśmy za dużo czasu-wieczorem wybieraliśmy się na urodziny Kuby koleżanki z labu- więc po szybkiej rundce wróciliśmy do mieszkania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Odwiedzam:
Etykiety
- amanda jenssen (1)
- analog (1)
- archipelag sztokholmski (1)
- bergianska (2)
- brunch (1)
- ciekawostki o Szwecji (1)
- djurgården (3)
- dom w lesie (1)
- fettisdag (1)
- fika (1)
- finlandia (1)
- fjärilhuset (1)
- flatenbaden (1)
- fotografiska (1)
- Galarparken (1)
- gamla stan (1)
- gdzie zjeść w sztokholmie (2)
- hagaparken (1)
- jedzenie (1)
- jesień (1)
- język szwedzki (1)
- julmust (1)
- Karol XVI Gustaw (1)
- Kastellholmen (1)
- kawa (1)
- kawiarnie (1)
- koop (1)
- kraków (1)
- kuchnia azjatycka (1)
- kuchnia szwedzka (1)
- kungsholmen (1)
- laleh (1)
- lampki w oknach (1)
- leśny cmentarz (1)
- lisbeth salander (1)
- lunch (1)
- lunch buffee (1)
- metro (1)
- millenium (1)
- miss li (1)
- motyle (1)
- movits! (1)
- oceanarium (1)
- parki w sztokholmie (1)
- pepparkakor (1)
- piknik w sztokholmie (1)
- rålambshovsparken (1)
- rekiny (1)
- restauracje w sztokholmie (1)
- rosendals trädgård (1)
- Sandhamn (2)
- sauna (1)
- semla (1)
- sfi (1)
- Skeppsholmen (1)
- Skogskyrkogården (1)
- słodkości (1)
- solna (3)
- stadshuset (1)
- stieg larsson (1)
- Stockholm (4)
- sundbyberg (2)
- Sylwia Sommerlath (1)
- sztokholm (5)
- szwedzka muzyka (1)
- tanie jedzenie w sztokholmie (1)
- thorildsplan (1)
- Utö (1)
- veronica maggio (1)
- waxholmbolaget (1)
- wegetariańska kuchnia (1)
- wiosna (1)
- zielony sztokholm (1)
- zima w szwecji (1)
O mnie
- Mlekowproszku
- Po dwudziestu pięciu latach życia w Polsce postanowiłam sprawdzić jak zimna jest Szwecja i jak się żyje na północy. Lubię banały, smutne piosenki, kwiaty hortensji, tradycyjną fotografię, pistacje i czekoladę. Nie lubię: szczęśliwych zakończeń w filmach i zimnych dłoni. //// After spending twenty-five years in Poland I've decided to check out how cold Sweden is, and how is life going there. I like: cliches, sad songs, hydrangea flowers, analog photography, pistachios and chocolate. I don't like: happy endings in movies and cold hands.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Archiwum
-
►
2014
(11)
- ► października (1)
-
▼
2013
(15)
- ▼ października (8)
1 komentarze:
Piękna okolica ;)