środa, 2 października 2013

od czego tu zacząć-czyli wycieczka do IKEI

Rano rodzice pożegnali się z nami i ruszyli na prom. Kuba poszedł na uczelnię, a ja zajęłam się rozpakowywaniem reszty rzeczy i generalnymi porządkami. Po kilku godzinach ciężkiej pracy stwierdziłam, że mieszkanie zaczyna być już nasze, ale brakuje kilku rzeczy, które ułatwiłby nam trochę życie, a których nie wzięliśmy z Polski. Sprawdziłam jak dojechać do IKEI, poczekałam na Kubę i ruszyliśmy. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że IKEA czynna jest do 20:00 (jak dojechaliśmy była 19.18), a sklep jest 5 razy większy od tego w Polsce. Mieliśmy długą listę, a nasze zakupy były chyba najbardziej ekspresowymi zakupami kiedykolwiek. Kuba od razu poddał w wątpliwość celowość naszej wycieczki, ale ja z uporem maniaka powtarzałam: „ten co wygrał w konkursie media markt zrobił w 3 minuty zakupy za 250 000 zł, a my nie damy rady w 40 min kupić 15 rzeczy?”. Nie zapomnę momentu jak gasili światła, a my szukaliśmy kosza na śmieci do łazienki, a po drodze zgarnęliśmy jeszcze chodniczek (bo tylko 10 SEK) i zasłonkę prysznicową (niestety zapominając o haczykach do jej zawieszenia). Zmęczeni, ubożsi o kilkaset koron wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
Po dwudziestu pięciu latach życia w Polsce postanowiłam sprawdzić jak zimna jest Szwecja i jak się żyje na północy. Lubię banały, smutne piosenki, kwiaty hortensji, tradycyjną fotografię, pistacje i czekoladę. Nie lubię: szczęśliwych zakończeń w filmach i zimnych dłoni. //// After spending twenty-five years in Poland I've decided to check out how cold Sweden is, and how is life going there. I like: cliches, sad songs, hydrangea flowers, analog photography, pistachios and chocolate. I don't like: happy endings in movies and cold hands.
Obsługiwane przez usługę Blogger.